sobota, 31 maja 2014

Życzenia + Ważna wiadomość !

Dzisiaj swoje urodziny obchodzi Marco Reus <33 Więc życzę mu :
- Samych sukcesów w BVB i reprezentacji Niemiec.
- Duuuuużo pięknych bramek.
- Mało kontuzji, a najlepiej wcale..
- Oddanych kibiców.
- Wspaniałej dziewczyny. ( możesz czekać na mnie.. xd )
- Sukcesów w życiu zawodowym i w prywatnym. <3





WIADOMOŚĆ !
Rozdział jest już prawie napisany, więc za tydzień go dodam :)) 
Opowiadanie jest już wznowione prawie.. :) Mam nadzieję, że się cieszycie.
Mam jeszcze jedno pytanie..
Chciałybyście czytać mojego nowego bloga ( oczywiście o Marco ) ?
Mam dużo nowych pomysłów, a nie za bardzo one tutaj pasują.. więc czekam na wasze opinie co o tym sądzicie :)
Pozdrawiam.♥

piątek, 2 maja 2014

VI

   “ Może to życie, które teraz prowadzę, wcale nie jest dla mnie.
Może ktoś się zagapił i przez przypadek czy niedopatrzenie umieścił mnie tutaj,
w tym mieście, w tej epoce, w tym ciele. 
Może miałam być śliczną blondynką mieszkającą na słonecznym wybrzeżu,
mającą słodkie psiapsióły i zero problemów,
a nie pospolitą szatynką słuchającą rocka i zagłębiającą się w sens istnienia.
Może nie miałam być sobą, nie teraz, kiedy czuję się źle i obco we własnym życiu,
za swoje miejsce mając jedynie niestandardową psychikę i muzykę. 
Może ktoś się cholernie pomylił. 

*


~ kilka tygodni później. ~

      Obudziła się wczesnym rankiem. Mimo tak wczesnej pory słońce zdobiło cały Dortmund. Niechętnie wstała z łóżka, zabrała ubrania i wykonała czynności porannej toalety. Zeszła na dół w celu zrobienia sobie śniadania. Nie zdziwiła się słysząc hałasy z kuchni, ale zdziwiło ją kogo tam zastała. Nie widziała jej po ostatniej kłótni z Robertem. Zostawiła ją tutaj samą z obcym dla niej mężczyzną, którego tak naprawdę nie znała. Owszem słyszała od swojej przyjaciółki co nieco na jego temat, a i jak się potem okazało, nie kłamała mówiąc, że jest opiekuńczy i miły, ale to nie zmienia faktu, że go nie znała.
- Ania ?.- zapytała nie pewnie.
- Już wstałaś ?. Myślałam, że jeszcze trochę sobie pośpisz, a ja przygotuje nam śniadanie.
- Pomóc ci ?.
- Jeśli chcesz to możesz umyć i pokroić warzywa. - Powiedziała przeszukując każdą szafkę.
- Wróciliście do siebie ?.- Nie dawało jej to spokoju, zawsze to co siedziało jej w głowie nie widziało światła dziennego, dlatego też sama się zdziwiła gdy zadała to pytanie.
- Nie. Pojechał na trening a ja strasznie się za tobą stęskniłam, więc postanowiłam się z tobą spotkać za jego plecami.
- Dziwnie się z tym czuję. On mi daje dach nad głową, załatwił mi pracę a ja...
- A ty co ? Przecież nic złego nie robisz.- przerwała jej, gestykulując rękami. - Nie patrz tak na mnie. - Dodała patrząc na dziewczynę.
- Co teraz ?. - zmieniła temat wiedząc, że ta rozmowa do niczego nie doprowadzi.
- Nakryj do stołu. - uśmiechnęła się przyjaźnie i jak najbardziej szczerze. - A jak tam ty i Marco ?. - zapytała, a dziewczyna z wrażenia upuściła sztućce.
- Ja i kto ?. - Zapytała zaskoczona dziewczyna.
- Nie udawaj. Widziałam was ostatnio razem w parku jak biegaliście razem.
- Między mną a Marco nic nie ma. Jest miły i lubimy się czasem spotkać, pobiegać ale nic więcej.
- Tak jasne. - powiedziała z ironią. - Nie powiesz mi, że ci się nie podoba.
- jest przystojny, ale my nigdy nie będziemy razem.
- Masz rację. Może zrobić ci takie świństwo co mi Robert , w końcu to przyjaciele.
- Ania, nie wydaje mi się żeby on cię zdradził, przecież on świata nie widzi po za tobą.
- Nie mieszaj się w to proszę.
- Masz rację nie powinno mnie to w ogóle interesować.

*


     Dzisiejszy trening należał do jednych z najcięższych. Mężczyźni ostro dyskutowali na ten temat w szatni, lecz gdy do pomieszczenia przyszedł uśmiechnięty Klopp.
- No chłopaki jutro na siódmą, wyjeżdżamy o ósmej, proszę jeszcze tylko o to byście się dobrze zachowywali, będzie nowy fotograf.
- Rita ?. - zapytał energicznie Mario.
- Klaudia matole.
- Kuba ty jesteś z Polski więc tobie łatwo jest wymówić jej imię.
- Widzisz. Trzeba było urodzić się w Polsce.
- Ja wolę Niemcy, wasza reprezentacja nie potrafi grać w piłkę nożną. - wystawił język.
- Ale za to Polki ładniejsze niż Niemki. - zaśmiał się Lewandowski.
- Niektóre Niemki są ładne. - tym razem Marco zabrał głos.
- Chyba jak mają Polskie korzenie.
- Dokładnie. - poparł Kubę Kevin.
- I ty Judaszu przeciwko nam ?.
- Sami wiecie jak jest.
- Dobra Marco przebrany ?. To idziemy.
- Robercik stęsknił się za Anią ?- zapytał Łukasz.
- Ania jest w Polsce.
- Nie prawda widzieliśmy ją z Kubą gdy jechaliśmy na trening.
- Jesteś pewien ?.
- No tak.
- Szybko Marco jedziemy.
- Czemu ci się tak śpieszy ?! Przecież mówiłeś, że się pokłóciliście.
- No bo tak jest, ale Anka może zabrać Klaudię ze sobą.

*

    Mężczyźni po ponad dwudziestu minutach pojawili się pod domem bruneta. Nie czekając na nic wparowali do mieszkania. 
- Musimy porozmawiać.- powiedział zdyszany Robert. 
- Nie mamy o czym. - odparła Anna.
- Marco zabierz Klaudię na spacer czy gdzieś tam..
- Ale ja nie jestem ubrana.. - oburzyła się dziewiętnastolatka. Nie chodziło jej jednak o ubranie, bała się, że jak wyjdzie Robert może nie opanować złości i zrobić coś jej. Nie znała go dokładnie, więc nie wiedziała do czego jest zdolny.
- Chodź pojedziemy do mnie..
- No ale..
- Pięknie wyglądasz chodź..
- No dobra.. - powiedziała i minęła Roberta patrząc na niego zimnym wzrokiem. Jadąc z blondynem do jego mieszkania, nie  odzywała się w ogóle. Mężczyzna próbował zacząć jakoś rozmowę, ale ona zbywała go krótkim  „ aha  lub „ mhm.. ”. W głowie miała najczarniejsze scenariusze. Nie zauważyła nawet, gdy byli już w mieszkaniu Marco. 
- Rozgość się. Chcesz coś do picia? 
- Nie dzięki - uśmiechnęła się do niego.
- Co chcesz na obiad?
- A na co ty masz ochotę?
- Może zapiekankę? Lubisz?
- Tak, pewnie. 
- No tylko jest mały problem.
- To bierz kluczyki i jedziemy.- uprzedziła blondyna dobrze wiedząc, że chodzi o składniki, a raczej ich brak. 
- Skąd wiedziałaś ?. - zapytał zdziwiony.
- Kobieca intuicja.

____________________________________________
 Przepraszam, bardzo przepraszam.. :(
Wybaczcie mi to błagam !;( Nie dałam rady dodać nic w poprzednim tygodniu i w weekend też :( Przepraszam.:(  Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba.. Powoli się rozkręcam, więc jeszcze nie jest za ciekawie, ale myślę, że nadal będziecie czytać..:)
Borussia ma wicemistrzostwo Niemiec ! :D 











A to ostatni mecz Roberta i Manuela na SIP ;( Będę za nimi tęsknić :(



♥♥ :(

sobota, 19 kwietnia 2014

V

“ Nie sądzę, byś kiedykolwiek powinien wstydzić się czy obawiać tego kim
jesteś, ani tego co dzieje się w twoim życiu. Życie jest dobre. Człowieku, 
możesz czuć się jak ofiara cały czas, lub podnieść swój tyłek i zrobić to, 
co chcesz zrobić. ”

*

  Idąc ulicami Dortmundu zastanawiała się, czy nie za ostro potraktowała Reus'a . Może naprawdę nie zrobił tego celowo ? Przecież przeprosił. To był impuls, naskoczyła na niego od razu nie myśląc o niczym innym tylko o tym, że zniszczył jej ostatnią pamiątkę po rodzicach. Na samą myśl o  nich i tragicznym wydarzeniu łzy mimowolnie spływały jej po policzkach. 
  Mimo, iż była godzina druga w nocy, dziewczyna nie miała zamiaru iść do domu. Nie była świadoma nawet tego , że Robert razem z Marco jeżdżą po całym Dortmundzie w poszukiwaniu młodej Polki.
- Robert to wszystko moja wina. - schował twarz w dłoniach Niemiec.
- Trochę tak, trochę nie.
- Przecież ja zachowywałem się jak kompletny gówniarz i gnojek.
- Z tym ci przyznam rację.
- Jak jej się coś stanie to ja sobie tego nie wybaczę.
- Rozglądaj się czy jej nie widzisz.
- Przecież się rozglądam.
- Marco...- zaczął niepewnie Robert.
- No..?- zapytał nie patrząc na rozmówcę.
- Dlaczego ty się nią tak przejmujesz ? Przecież na treningu mówiłeś, że lepiej się żyło jak jej nie było, po za tym strasznie byłeś oschły w stosunku do niej.
 Niemiec długo nie odpowiadał, co bardzo niepokoiło i irytowało Roberta. Nie znosił jak ktoś długo zwleka z odpowiedzią. W końcu Marco poderwał się z siedzenia samochodu krzycząc.
- Tam jest !.
- Gdzie ?.
- Tam siedzi na tym wysokim murku, tam gdzie świeci się latarnia.
- Faktycznie, chodź.
 Mężczyźni wyszli z samochodu, biegnąc do drobnej, zakapturzonej postaci, którą była Klaudia. Wzrok Marco nie zawiódł i to na prawdę była ona.
- Klaudia, nawet nie wiesz jak się martwiliśmy. - zaczął Robert, który nie usłyszał odpowiedzi ze strony dziewczyny.
- Wszystko w porządku ?.
- Marco nic nie jest w porządku, patrz jak ona wygląda.
- Klaudia odezwij się !.
- Nie męczmy jej. Chodź jedziemy do domu. - oznajmił Robert.
 Dziewczyna poszła wolnym krokiem za piłkarzami. Marco patrzył na nią z taką troską, jakby reszta świata   przestał istnieć i tylko ona na nim została. Tylko ona, ta bezbronna, delikatna, chudziutka dziewczyna, która staje się dla niego coraz bardziej ważna. Rano jeszcze mieszał ją z błotem, a teraz ?. Teraz boi się o nią bardziej niż o samego siebie. A jeśli ktoś ją skrzywdził ?. Dlatego nic nie mówi ?. Takie myśli chodziły mu po głowie. 
 Klaudia patrzyła tępo w szybę. Nie płakała. Nie miała już na to siły. Gdy dojechali pod jej tymczasowy dom, poczuła ulgę. Położyła  się w jej wygodnym łóżku, bez nikogo i bez niczego. Tylko ona i jej przemyślenia. Po chwili uświadomiła sobie, że ona nie chce być sama. Teraz tak bardzo potrzebuje żeby ktoś ją przytulił, przytulił i nic nie mówił. Chce wiedzieć że ktoś jest obok, chce móc wypłakać się i opowiedzieć jak bardzo jest źle. Bo jest źle, jest tak cholernie pusto i smutno. Dzisiaj nadszedł dzień, w którym uświadomiła sobie jak bardzo jest beznadziejna i żałosna w tym co robi i brakuje jej tego pieprzonego  nie płacz będzie dobrze ”. I wtedy do jej pokoju wszedł ON , ten przez, którego tak płakała. 
- Klaudia ?.
- ...- cisza. Denerwowało go to, ale wiedział, że musi przy niej być.
- Proszę porozmawiaj ze mną.
- ...
- Mam sobie iść ?. - zapytał i przez dłuższą chwile nie otrzymał odpowiedzi, miał już wychodzić gdy usłyszał ciche.
- Nie, zostań.- powiedziała prawie niesłyszalnie, jednak on usłyszał.
Położył się kolo niej, przytulił i głaskał po włosach. - Dlaczego to robisz ?. Dręczą cię wyrzuty sumienia ?.
- Nie potrafię tego wyjaśnić.
- Yhmm.. Uwielbiam takie odpowiedzi. - powiedziała z ironią.
 Odsunęła się od niego i podeszła do okna, łzy napływały jej do oczu a ona nie mogła ich powstrzymać, on bacznie jej się przyglądał. Bolało go to ?. Tak. Przecież to przez niego płakała. Zastanawiał się nad jednym. Czy się zakochał ?. Nigdy przedtem nie robił sobie z płaczu kobiet przez niego, a teraz ?. Teraz ,gdy widzi płacz Klaudii serce mu pęka. Tak wiem co sobie myślicie, zachowywał się jak  skończony dupek, wszystko mu w niej przeszkadzało, może to wszystko było ukrywaniem prawdziwych uczuć ?. Nikt tego nie wie. Nawet on sam. Pogubił się już w tym wszystkim.
- Wyjdź. - usłyszał cichy, subtelny głos dziewczyny.
- Klaudia..
- Powiedziałam wyjdź. - zaczęła mówić głośnie bardziej płacząc.
- Nie. - podszedł do niej i złożył delikatny pocałunek na jej wargach.
 - Dlaczego to robisz ?. Robisz mi nie potrzebną nadzieję tylko.
- Zamknij się ! Nie rozumiesz, że cię kocham ?. - zaśmiał się.
- Znamy się nie cały dzień, to niemożliwe byś mnie kochał. 
- Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia ?.
- Nie, już nie. 
- A ja wierzę, już w sklepie coś czułem. Wiem jak się zachowywałem, ale chciałem zrobić wrażenie.
- No i zrobiłeś.- uśmiechnęła się. - Ale jak dla mnie trochę za wcześnie. - dodała.
- Poczekam. 
- Muszę wiedzieć, że te słowa nie są wypowiedziane dla żartów.
- Klaudia.. 
- Dobranoc Marco. 
- Dobranoc. 
 Chłopak wyszedł z pokoju, a ona położyła się na łóżku z myślą : Teraz to już na pewno nie zasnę. 

_________________________________________________
Kolejny rozdział leci do Was ! :D 
Dziękuję bardzo za nominację do LBA,ale jeśli możecie to dodawajcie nominację pod zakładką Liebster Award  :))
Borussia w finale Pucharu Niemiec !!! ♥  






















♥♥♥
Pozdrawiam.♥


niedziela, 13 kwietnia 2014

IV

* Kim jest zwycięzca ?
Nie jest tym, który zawsze wygrywa.
To ten, który po mimo upadku wstaje, ten który upada, 
ale ciągle idzie dalej, ten który nie zawraca,
nie boi się upaść po raz kolejny, bo wie,
że z każdym upadkiem będzie coraz dalej. *

*

  Jürgen rozmawiał jeszcze chwilę z Klaudią, po czym pokazał jej biuro.
- Po co mi biuro jak ja zwykłym fotografem jestem ?.- zapytała zdziwiona.
- No widzisz Rito..- nawet Klopp zaczął ją tak nazywać. - Tu masz wszystkie dokumenty, możesz dawać tu sprzęt, zdjęcia wkładać do folderów, przyjmować dziennikarzy i takie tam.. - machnął ręką uśmiechając się przy tym.
- Dobrze teraz rozumiem.
- Chodź bo już dawno powinienem  być na murawie i ochrzaniać chłopaków.
- Już idę tylko zabiorę aparat.
 Trener miał rację, nie było go jakieś dziesięć minut a jego podopieczni zachowywali się gorzej niż w przedszkolu. Kuba z Łukaszem siedzieli na poprzeczce od bramki i rzucali wodą w Schmelzer'a. Marco gonił Mario i Roberta za zabranie jego korków. Hummels i Bender słuchali Justina Biebera, śpiewając przy tym i tańcząc.
  Klopp tylko chwycił się za głowę i usiadł na ławce rezerwowych. Dziewczyna zrobiła to samo wyciągając aparat i robiąc jedno zdjęcie, jak Roman próbuje zdjąć z poprzeczki Kubę, który zawzięcie się jej trzymał krzycząc przy tym: Niee, postaw mnie ty potworze, chcesz żebym utonął w tej lawie ?. Wyglądało to naprawdę komicznie, jednak Jürgen'owi nie było do śmiechu.
- W szeregu zbiórka !!!. - krzyknął tak głośno, że dziewczyna, która koło niego była aż podskoczyła. - Z takie wygłupy przed damą proszę zrobić piętnaście kółeczek..
- Ale trenerze..- protestował Mario.
Götze chyba, że chcesz dwadzieścia.. Mi to nie przeszkadza..
- Nie trenerze.
- No to już ! Biegaj !.
 Gdy piłkarze zaczęli biegać Klaudia podeszła do trenera by z nim chwile porozmawiać. W tym samym czasie Marco rozmawiał z Robertem.
- Przyszła i od razu musimy robić więcej kółek, to pewnie ona mu kazała. Kiedyś tak nie było. - warknął Niemiec.
- Reus co się z tobą do cholery dzieje ?. Co ty do niej masz ?.
- Nic. Po prostu uważam, że nie pasuje tutaj.
- Dlaczego niby ?.- zapytał nie rozumiejąc przyjaciela.
- Popatrz na nią...
- No patrzę i co ?.
- To nie jest normalna dziewczyna..
- Nie zrozumiesz jej, nie wiesz przez co ona przeszła.- powiedział ze smutkiem.
- Przez co ?. Przez co niby taka kapryśna i rozpieszczona  gówniara mogłaby przejść co ?.
- Ty nic nie zrozumiesz.
- Masz rację chyba nie zrozumiem.

*

 Trening dobiegał już końca więc Klaudia poszła schować aparat, położyła go na chwile na jednym z siedzeń, a gdy się obejrzała aparat był już kompletnie zniszczony.
- Kto kopnął tą piłką w mój aparat ?.
- Ja, ale niechcący.
- Niechcący ?. Nie widzisz gdzie kopiesz piłką ?.- mówiła wściekła, po chwili podbiegł do nich Robert.
- Marco ona ma rację. Nie widziałeś ?.
- Przepraszam odkupie ci ten aparat.
- Nie odkupisz mi go ! Nie taki sam !.
- Kupie ci lepszy ten był i tak już stary.
- Może i był stary, ale był po mojej matce !- krzyknęła i wybiegła rozpłakana.
- Klaudia zaczekaj !
- Robert daj jej spokój, powinna być teraz sama.
- Nie Kuba ! Ktoś powinien przy niej teraz być.
- Sam nie mam matki, ani ojca więc wiem jak to jest.
- Może masz rację..
 Chłopaki z reprezentacji Polski poszli się przebrać , już tylko on został. Czekał z myślą, że może wróci i wtedy będzie mógł ją przeprosić. Nie chciał tego. Dręczyły go wyrzuty sumienia ?. Tak. Był wkurzony za wycisk jaki dał im trener, że z całej siły kopnął piłką nie widząc gdzie ona leci. 
 Czekał tam  pół godziny, nie wierzył już w przyjście dziewczyny, więc zaczął się zbierać ,wtedy ją zobaczył, podpuchnięte oczy, wytarty makijaż i smutek na całej twarzy. Zabolał go ten widok, nawet bardzo.
- Nie wiedziałam, że ktoś tu jeszcze jest. -powiedziała cicho.
- Czekałem na ciebie, chciałbym cię przeprosić zachowywałem się jak cham i do tego ten aparat przepraszam. -powiedział ze skruchą.
- Nie chcę niczyjej łaski.
- Słucham?.- Zapytał nie rozumiejąc.
- Dowiedziałeś się, że jestem z Domu Dziecka i zrobiło ci się żal takiej sieroty jak ja.. Pewnie te przeprosiny nie były z serca lecz z przymusu - powiedziała zabierając swój telefon , udała się w stronę wyjścia.

_________________________________________
Wybaczcie ! :(
Nie podoba mi się ten rozdział ! ;( Przepraszam  zawiodłam. !;( 
Jeszcze do tego taki krótki ! ;( Mam nadzieję, że pomimo tak dennego rozdziału nadal będziecie czytać moje opowiadanie. :(
Chciałabym Wam jeszcze podziękować za to, ze jest tutaj coraz to więcej wyświetleń i komentarzy ! :) Dziękuję ! :)
I do tego nasza kochana Borussia wygrała wczoraj z " Wielkim " Bayernem ! Jestem z nich taka dumna ! Ahh.. są najlepsi !;D





sobota, 5 kwietnia 2014

III

* Z góry na dół, jak z jedenastego piętra, Gdy znasz to uczucie pękniętego serca. *
*

  Gdy wróciła do domu doznała szoku Robert popijał wino w salonie, a Anna schodziła po schodach z dużymi walizkami. Zdezorientowana dziewczyna postanowiła się nie odzywać położyła zakupy w kuchni i usiadła na krześle w jadalni. Po chwili dołączył do niej piłkarz.
- Nie musiałaś robić zakupów, wszystko jest. - uśmiechnął się do niej życzliwie.
- Chciałam zrobić kolację tak żeby wam podziękować, ale chyba nic z tego nie wyjdzie..
- Dlaczego ?. Jeśli pozwolisz pomogę ci przygotować jakieś danie.
Odpowiedziała mu jedynie uśmiechem, który on po chwili odwzajemnił, ponownie  tego wieczoru udała się do kuchni by przyrządzić coś dobrego co smakowałoby  wszystkim. Płukała właśnie warzywa kiedy do pomieszczenia weszła zapłakana Anna. 
- Nie zadawaj się z nim, to zwykły oszust i kłamca.
- Ania co się stało ?.
- Co się stało ? Zdradza mnie !. Ja głupia wierzyłam, że mnie kocha, że założymy rodzinę, ale nie to wszystko było kłamstwem !. - krzyczała.
- Jesteś pewna ?. Skąd to wiesz ?,  Powiedział ci to ?.
- Razem z Ewą oglądałyśmy film z imprezy urodzinowej Łukasza, w oddali  zobaczyłam jak całuje się z jakąś blondynką i prowadzi ją do jakiegoś pokoju.- mówiła głośno szlochając.
- Czyli teraz się wyprowadzamy ?- zapytałam przytulając ją.
- Nie ma mowy ! Klaudia zostaje tutaj i idzie jutro ze mną na rozmowę do klubu. - Nagle pojawił się przy nich Robert. 
- Zostań !. wszyscy jesteście tacy sami ! - karateczka z płaczem wybiegła z domu.
- Ania ! Poczekaj ! - dziewiętnastolatka próbowała ją dogonić ale na próżno, dziewczyna wsiadła do swojego samochodu i z piskiem opon odjechała.
- Chodź bo się przeziębisz !. 
- Idę się spakować. - oznajmiła wchodząc do domu.
- Dlaczego ? Źle ci się tu mieszka ?.
- Robert.. Dziękuję za gościnę, ale wątpię, czy będziesz chciał teraz ze mną mieszkać, w ogóle się prawie nie znamy.
- No to się poznamy. Chodź oglądniemy jakiś film.
Zgodziła się na propozycję piłkarza i usiadła na wielkiej sofie w salonie. Źle było jej z tym, że mieszka u  byłego chłopaka swojej przyjaciółki, która w dodatku została przez niego zdradzona. Mimo tego nie okazywała zbytniego zniechęcenia do mężczyzny. Nie wiedziała, czy to co mówi karateczka jest prawdą, ale uznała, że nie powinna się w to mieszać. 

*

 Dzisiaj Klaudia ma rozmowę o pracę. Od samego rana chodzi poddenerwowana, nie może znaleźć sobie miejsca. 
- Czym ty się tak przejmujesz ?. Widziałem twoje zdjęcia i są śliczne, na pewno dostaniesz tą pracę.
- Wiesz ile ludzi stara się o tą pracę ?. Przecież na kilka tysięcy procent robią lepsze zdjęcia ode mnie, po za tym mają wykształcenie i  ukończone studia.
- To tylko papiery, nie przejmuj się tym.
- Postaram się. 
- Jedz śniadanie bo za dwadzieścia minut musimy jechać.
- Dobrze.
 Dziewczyna zjadła szybko kanapki zrobione przez Roberta i poszła się ubrać. Założyła oczywiście to co kupiła wczoraj z piłkarzem na zakupach. Zrobiła również lekki makijaż a włosy zostawiła rozpuszczone.
Gdy zeszła na dół, Robert skomplementował jej strój i ruszyli w stronę Signal Iduna Park. Droga zajęła im nie całe 20 minut. Mężczyzna przywitał się z ochroniarzem i poszedł z Klaudią pod gabinet dyrektora klubu. 
- Powodzenia. Dasz sobie radę. 
- Robert a ty przypadkiem nie miałeś treningu na dziesiątą ?.
- Miałem.
- A jest dwadzieścia minut po wiesz o tym ?.
- Moja wina, że się tak długo ubierałaś ?. - zaśmiał się.
- Jezu naprawdę cię przepraszam ja nie chciałam..
- Po pierwsze nie jestem Jezusem po drugie nie martw się tym tylko wchodź bo właśnie w tej sekundzie jesteś punktualnie. - ponownie się zaśmiał spoglądając na zegarek.
- Już idę. 
- Powodzenia.
- Nie dziękuję.

*

 Zapukała do pomieszczenia i gdy usłyszała głośne: Proszę!. Weszła. Była tak zestresowana, że nie mogła wydusić z siebie ani jednego słowa, no ale jakoś musiała zacząć.
- Dzień Dobry ja nazywam się Klaudia Kubica, ja w sprawie pracy.
- Witaj, nie za bardzo będę umiał wypowiedzieć twoje imię czy mógłbym ci mówić Rita ?
- Może pan, ale to imię w ogóle nie jest podobne do mojego. - uśmiechnęłam się.
- Usiądź sobie.  - wskazał na krzesło. - Nie jest podobne, ale pasuje do ciebie takie imię.
- Rozumiem.
- Z tego co tu widzę nie studiowałaś i nie masz wykształcenia..
- Tak, ale zdjęcia robię moim zdaniem dobre.
- No właśnie widzę - uśmiechnął się dzięki czemu dziewczyna odetchnęła trochę z ulgą. - Skąd pochodzisz Rito ?.
- Z Polski.

*

Robert wchodził właśnie do szatni kiedy zobaczył idącą w jego stronę Klaudię. Dziewczyna mocno go przytuliła.
- Dostałam te pracę.
- Naprawdę ?!. Tak szybko ?.
- Tak powiedział, że miło mu się ze mną rozmawiało i chce ze mną pracować. Od jutra zaczynam.
- Robert przedstawisz nam koleżankę ?. - obok pojawili się koledzy Roberta z reprezentacji.
- No tak, ten poważniejszy to Kuba a ten nieogarnięty Łukasz, a  to jest Klaudia, przyjaciółka Ani.
- Miło was poznać. - przywitała się brunetka.
- Nam również - odezwał się Kuba.
- Przyjechałaś odwiedzić Anię ?.
- W zasadzie będę tu mieszkać i dostałam właśnie pracę tutaj w klubie, oczywiście dzięki Robertowi.
- Na jakim stanowisku ?
- Fotograf.
- To będziesz z nami jeździła na wszystkie mecze, to cudownie chodź zapoznamy cię z resztą drużyny.
- Tylko mi na nią uważajcie.- krzyknął Robert wchodząc do szatni.
 Wszyscy zawodnicy sprzątali jeszcze po treningu, więc chłopaki mieli ułatwione zadanie. Stali na środku z Klaudią i Łukasz zaczął krzyczeć.
- Słuchajcie wszyscy...
- Ciebie Łukaszku na pewno nie. - zaśmiał się Hummels.
- Tym razem mam coś mądrego do powiedzenia, więc mi nie przerywaj.
- Ty nigdy nie masz nic mądrego do powiedzenia.
- A chcesz się założyć ?.
- Łukasz.. - skarcił go wzrokiem Kuba.
- A no tak.. To jest Klaudia nasza nowa fotografka.
- Cześć.. Jestem Mario.- wszyscy porzucili swoje dotychczasowe zajęcie i podbiegli do dziewczyny, był jeden mały wyjątek Marco Reus. Mężczyzna przypomniał sobie całą sytuację jaka zaszła w sklepie, nie chciał tej dziewczyny widzieć na oczy. Nie patrząc się na nią zbierał resztę piłek.
- A ty Marco? Czemu się nie przywitasz ?.
- Nie mam ochoty - powiedział chamskim tonem patrząc na dziewczynę.
- Ej stary o co ci chodzi ?. Czemu jesteś taki ?.
- Nie ważne - odpowiedział i ruszył w stronę szatni.
- Nie przejmuj się ma gorszy dzień.- uśmiechnął się Kuba.
- Spoko.- odwzajemniła gest.
- To co musimy oblać twoją nową pracę, imprezka u mnie ?.- zapytał Łukasz.
- Nie trzeba, nie chcę robić kłopotu.
- Bez gadania , przyjedziesz z Robertem i będziemy świętować.
- Ale wy jutro macie trening a ja idę pierwszy dzień do pracy.
- Trening mamy na piętnastą ty pewnie też, więc uda nam się wyleczyć kaca.
- No dobra..

*

 Robert i Klaudia byli gotowi na imprezę, więc gdy nadeszła godzina dwudziesta, ruszyli w stronę domu Łukasza. Jechali dziesięć minut. Piłkarz postanowił nie dzwonić dzwonkiem tylko od razu wejść. Impreza trwała w najlepsze, było tam większość piłkarzy Borussii wraz z partnerkami. Klaudia poznała wszystkie kobiety i uświadomiła sobie, że nie wszyscy sławni ludzie muszą być chamscy i samolubni. Wszyscy byli tam dla niej mili, nawet nie przeszkadzał im fakt, że prawie wcale jej nie znają. Gdy Klaudia bawiła się na imprezie u Łukasza. Marco siedział i myślał, czy nie zachował się zbyt chamsko ?. Uważał, że nie, miał prawo ją tak potraktować, prawie zawsze jest chamski wobec dziewczyn, chyba, że którąś chciałby zaciągnąć do łóżka na jedną noc, wtedy staje się takim króliczkiem playboya. Myślał tak, aż poczuł wibracje w telefonie, dzwonił Robert.
- Stary gdzie ty jesteś ?. Impreza trwa.
- Nie mam ochoty na imprezy.
- Co ? Chory jesteś, czy co ?.
- Daj mi spokój.
Niemiec rozłączył się i poszedł do kuchni po piwo. Został zaproszony na tą imprezę, ale gdy dowiedział się, że ona tam będzie od razu mu się odechciało imprez. 

*

 Impreza trwała do trzeciej nad ranem. Chłopaki chcieli bawić się dłużej, ale mieli trening i ich partnerki zabroniły im tego, bo co powie trener na schlanych piłkarzy. Klaudia i Robert od razu po powrocie poszli spać. Dziewczyna nic nie piła, nie można powiedzieć tego o Robercie, który był tak pijany, że nie mógł ustać na nogach. Pomogła mu wejść po schodach i dotrzeć do sypialni. 
 Obudziła się o trzynastej, Robert jeszcze spał. Pomyślała, że zrobi mu lekarstwo na kaca. Woda z cytryną powinna pomóc. Poszła się umyć i ubrać. Gdy zeszła na dół Robert już siedział w jadalni i pił lekarstwo na kaca.
- Cześć.- przywitałam się. 
- Siemka. Dzięki za lekarstwo.
- Nie ma za co.- uśmiechnęłam się.- Ubieraj się bo mamy na piętnastą a jest dziesięć minut po czternastej.
- Już idę.
Klaudia spakowała swój aparat do torby i gdy Robert był już gotowy ruszyli w stronę SIP. Dotarli kilka minut przed godziną piętnastą, więc Robert miał czas aby się przebrać a Klaudia trochę rozejrzeć, szła właśnie korytarzem kiedy na kogoś wpadła.
- Przepraszam, zagapiłam się.
- Uważaj jak chodzisz.
- Nie zrobiłam tego specjalnie !.
- Mam nadzieję, że robisz lepsze zdjęcia, niż chodzisz.. cały czas na mnie wpadasz !.
- Marco.. - Podszedł do nas trener Borussii.
- Tak ?.
- Idź się przebrać i za dwie minuty widzę cię na boisku.
- Tak trenerze.
- Nie przejmuj się nim, to dobry chłopak, ale ma gorsze dni. Jestem Jürgen.
- Klaudia.

_____________________________________________________
Jest kolejny rozdział ! :D
Zgadłyście ! ;)
Dzisiaj meczyk ! <3 
Wygramy ! ♥
Pozdrawiam.;****

Mam pytanie :P
Może mi ktoś podać linka do tego :
( zdjęcie zabrane ze stronki na fb, jeśli ktoś ją prowadzi to mam nadzieję, że nie macie mi za złe, że wzięłam to zdjęcie :))




Proszę niech ktoś mi poda ten link ;P Za pomoc z góry dziękuję !♥

niedziela, 30 marca 2014

II


* Legenda mówi, że jeśli nie możesz spać w nocy, to znaczy, że przebywasz w czyichś snach... * 
  
*

    Kilka minut po siedemnastej przyjechał przyszły mąż Ani. Usiadł na kanapie przyglądając się Klaudii.
- Coś się stało ?.
- Tak.
- Przeszkadzam wam ?. Mam się wyprowadzić ?
- Zwariowałaś ?. Chodzi o to, że załatwiłem ci rozmowę o pracę.
- Naprawdę ?.
- Naprawdę.
- Gdzie ?.
- W moim klubie. Na stanowisku fotografa.
- Skąd wiedziałeś, że interesuję się fotografią ?.
- Ania do mnie rano zadzwoniła i powiedziała.- uśmiechnął się. - Cieszysz się ?.
- Tak. Dziękuję. 
- No to co jedziemy na te zakupy ?.
- Ja nie mogę. Właśnie dzwoniła Ewa i prosiła mnie o pomoc.
- Dobra nie ma sprawy, pojedziemy we dwójkę.- odparł Robert.
- Robert chodź na słówko na chwilę.- Mężczyzna zrobił to o co prosiła go jego ukochana. - Pamiętaj kupuj jej to co będzie chciała i broń Boże nie wspominaj nic o Domu Dziecka jasne ?.
- Jak słońce.

*

   Gdy dojechali do jednej z ulubionych galerii Roberta, gołym okiem można było zobaczyć, że Dortmund żyje piłką nożną i tutejszym klubem. Wszędzie były reklamy ze sponsorami, sklepy z gadżetami na mecz i koszulkami. Klaudia poczuła się trochę nieswojo nie chodziła na zakupy jak większość jej rówieśniczek. Nie miała pieniędzy, przez to też nie miała znajomych. Dziewczyny, które spotykała miały kasę , pozycje, bogatych rodziców. Ona tego najzwyczajniej w świecie nie miała. 
   Robert zaprowadził Klaudię najpierw do jego ulubionego sportowego sklepu, gdzie wybierał razem z nią ubrania. Gdy skończyli mężczyzna  postanowił kupić jej bluzędwie pary butów i dużo różnych rzeczy. Następnie kupili ubranie na jutrzejszą rozmowę o pracę. Po kilku godzinach chodzenia po sklepach postanowili kupić kilka bransoletek dla Anny i kilka dla Klaudii

*

 Gdy weszli do domu można było usłyszeć płacz. Zdziwiony Robert pobiegł szybko do sypialni bo  stamtąd  dobiegało te szlochanie. Zobaczył tam Annę, domyślał się dlaczego płacze, lecz nie dopuszczał do siebie tej myśli..

*

W tym samym czasie Klaudia postanowiła pójść do sklepu po zakupy, a potem odwdzięczyć się za gościnność i zakupy zrobioną przez nią kolacją. Poszła do najbliższego sklepu spożywczego. Zabrała czerwony koszyk i przemieszczając się przy pułkach brała najpotrzebniejsze produkty. Wybierała właśnie sok pomarańczowy, gdy poczuła, że ktoś ją lekko popchnął.
- Może wypadałoby przeprosić ?.- zapytała.
- Może wypadałoby nie stać na środku ?.
- Będę stać tam gdzie mi się podoba. 
- Czego ty kobieto ode mnie chcesz ?. - zapytał podirytowany.
- Przeprosin, korona panu z głowy spadnie  ?.
- Za co mam niby przepraszać ?. 
- Popchnął mnie pan.
- Co za wredne babsko.
- Licz się ze słowami snobie jeden.
- A idź w cholerę. 
- Pójdę!. Mam nadzieję, że więcej się nie spotkamy.
- Ja również. Żegnam.
 Dziewczyna poszła dalej, odwróciła się na chwilę i zobaczyła, że mężczyzna odprowadza ją wzrokiem. Zastanawiała się dlaczego tak trudno było przeprosić. Nienawidziła takiego zachowania, rozumiała, że ktoś przez przypadek może ją popchnąć bo chciałby przejść, ale mógł chociaż przeprosić. Miała nadzieję, że więcej tego człowieka nie spotka.


______________________________________________________
Wybaczcie, że tak długo ale miałam szlaban...
Mam nadzieję, że wam się spodoba.. :/ pisany na szybko więc nie miejcie do mnie pretensji ;*
Następny postaram się napisać 100 razy lepszy ;**
Borussia wczoraj wygrała ! :D
Hattrick Reus'a :D
Pozdrawiam.♥
♥♥♥

niedziela, 9 marca 2014

I

* Słabi nigdy nie potrafią przebaczać. Przebaczanie jest cnotą silnych. *

*

  Stojąc przed drzwiami swojej przyjaciółki zastanawiała się, czy dobrze zrobiła wyjeżdżając do Niemiec. W Polsce nie było jej źle, ale dobrze też nie było. Nie miała łatwego życia, ale  w Domu Dziecka czegoś się nauczyła. Wiedziała, że powinna być silna i liczyć tylko na siebie bo nie ma na świecie człowieka, który jej pomoże. I będzie przy niej do końca życia, nie ma. Nie wierzyła już w to, świat jest podły i doskonale o tym wiedziała. 
  Zadzwoniła dzwonkiem do drzwi. Drzwi otworzył jej uśmiechnięty mężczyzna domyślała się, że jest  to narzeczony Anny. Uśmiechnęła się nieśmiało.
- Cześć, ja jestem Klaudia. - podała rękę młodemu mężczyźnie.
- Witaj, wchodź. Ja jestem Robert.
 Weszła do środka i od razu w oczy rzuciło się jej nowoczesne wnętrze. Już w holu białe ściany bardzo dobrze prezentowały się z brązowymi, dużymi, kręconymi schodami. 
- Oprowadzę cię po domu, Ania powinna zaraz przyjść, wyszła na chwilę  do sklepu.
- Nie będzie to kłopot, że z wami zamieszkam? Obiecuję, że jak znajdę pracę i zarobię trochę pieniędzy od razu się wyniosę i nie będę wam przeszkadzać.
- Nie wygłupiaj się, wcale nam nie przeszkadzasz. Cieszę się, że mogę ciebie poznać.
Nie odpowiedziała nic tylko zaszczyciła go uśmiechem. Nie spodziewała się, że partner jej przyjaciółki jest tak miły. Cieszyła się trochę, że nie jest zły za to mieszkanie u nich.
  Mężczyzna oprowadził ją po całym domu, zostawiając na koniec jej tymczasowy pokój. To pomieszczenie spodobało jej się chyba najbardziej. Ściany były pomalowane na ciemny fiolet. Duże łóżko z białym materacem i satynową pościelą w koloru ścian, obok niego duża szafa na całą ścianę. Łazienka duża i nowoczesna. Robert widząc jej zadowoloną minę uśmiechnął się.
- Podoba się ?.
- Oczywiście jest piękny.
- Urządziliśmy go specjalnie pod twój gust.
- Nie trzeba było, pewnie dużo zapłaciliście a ja nie mam pieniędzy by wam oddać.
- Przestań. Pieniędzmi się nie przejmuj, zarabiamy z Anią bardzo dużo, a chcieliśmy żebyś poczuła się wyjątkowo.- uśmiechnął się. - Idę zrobić kolację.
- Pomóc ci ?
- Nie trzeba. Odpoczywaj po podróży. Zawołam cię jak będzie gotowe. - poszedł w stronę drzwi.
- Robert..
- Tak ?
- Dziękuję za to co dla mnie robicie.
- Nie dziękuj. Mam nadzieję, że się lepiej poznamy.
 Po tym jak mężczyzna opuścił jej pokój, ona położyła się na łóżku myśląc, że zaczyna lepsze życie. Myślała również jaką pracę podejmie, przecież nie ma żadnego wykształcenia. Nie studiowała a liceum opuściła z nie najlepszymi ocenami. Może fotograf ? Miała aparat i robiła całkiem niezłe zdjęcia. To jej chyba najlepiej wychodziło, ale kto będzie chciał fotografa, który ma dziewiętnaście lat i nie ma wykształcenia. No nikt. Z zamyśleń wyrwała ją wesoła Stachurska, która wparowała do jej pokoju niczym z procy.
- Jak ja ciebie dawno nie widziałam. -przytuliła przyjaciółkę.
- Nawet nie wiesz jak bardzo się za tobą stęskniłam.
- Ja też, musimy wszystko nadrobić. Jutro jedziemy na zakupy.
- Ale Aniu ja nie mam pieniędzy.
- Tym się nie przejmuj. Robert zapłaci.
- Nie ja nie chce was obciążać na dodatkowe koszty.
- Nie wygłupiaj się. Jedziemy i koniec.
- Ja nawet nie wiem jak mam wam oddać za wszystko. - rozpłakała się.
- Klaudia no co ty nie płacz. Nie musisz nam nic oddawać, w ogóle nie rozmawiajmy o tym.
- Dobrze. - odparła cicho.
- Jak tam podróż ?
- Nie było tak źle.
 Przyjaciółki rozmawiały ze sobą około godziny. Skończyły dopiero wtedy, gdy pan domu zawołał je na kolację. Na pierwszy rzut oka widać było, że Robert i Anna zdrowo się odżywiają i dbają o formę. Oboje byli sportowcami, więc nie mogli pozwolić sobie na nie potrzebne węglowodany.
 Wszyscy zasiedli do stołu w jadalni konsumując posiłek przygotowany przez Roberta. Anna wypytywała Klaudię o wszystko. Jak się czuje? czy jest zmęczona ? czy jej smakuje?. jej narzeczony siedział cicho i śmiał się z troski swojej ukochanej. Po skończonym jedzeniu Klaudia pomagała przyjaciółce posprzątać. Nie obyło się bez sprzeciwów Anny, lecz po chwili uległa młodszej koleżance.
 Po wszystkim Klaudia udała się do siebie do pokoju. Wyjęła z walizki swoją kosmetyczkę i poszła w stronę łazienki. Odświeżona i ubrana w swoją ulubioną piżamę poszła do swojego pokoju na zasłużony sen.
 Obudziły ją promienie słońca, które padały na jej ogromne łóżko. Uśmiechnęła się pod nosem i stanęła na przeciw szafy. Ubrała czarną koszulkę do tego jeansowe krótkie spodenki i kilka bransoletek. Spojrzała na zegarek, który wskazywał kilka minut po dziewiątej.
 Zeszła na dół. W salonie siedziała Anna oglądając telewizję.
- Witaj Aniu.
- O hej, jak się spało ?
- Bardzo dobrze. Wygodne to łóżko. - usiadła obok niej. - Co oglądasz?.
- Powtórkę meczu Roberta.
- Robert gra w piłkę nożną ?- zapytała zdziwiona.
 Anna spojrzała na nią jakby ta żyła w innym świecie. Nie rozumiała dlaczego jej koleżanka nie wiedziała o tym. Może nie każdy interesował się piłką nożną, ale na pewno każdy wiedział kim jest Robert Lewandowski.
- Nie wiedziałaś ?.
- No nie szczególnie, nie interesuję się piłką nożną.
- Ale ty naprawdę nie wiedziałaś? Przecież w mediach, w internecie i w ogóle wszędzie o nim mówią
- Tak ? Nie zauważyłam. Ale dobra nie mówmy o tym.
- Jak chcesz. - zaśmiała się Stachurska. - Robert pojechał po zakupy.
- Przecież wczoraj byłaś na zakupach.
- No, ale nie kupiłam wszystkiego.
- Spoko. - uśmiechnęła się.
- Robert trening ma o czternastej, więc o osiemnastej będziemy mogły jechać do galerii.
- Nadal źle się czuję z tym, że tak was naciągam.
- Powiedziałam ci już coś. Nie przejmuj się tym.
 Dziewczyna nic nie odpowiedziała, źle się z tym czuła. Oni mają swoje życie i muszą mieć na utrzymaniu dziewczynę z bidula.

____________________
Dzisiaj dość krótki :P
Mam nadzieję, że się wam choć trochę podoba. Wybaczcie, że dopiero dzisiaj, ale wczoraj miałam problemy z internetem. :(
Dzisiaj meczyk *-* HEJA BVB. !! ♥

   

Pozdrawiam. ♥