sobota, 30 sierpnia 2014

XIII

„ Człowiek, który ma miłość w sercu, nie karmi się nienawiścią. ”


*

                         Obudziła się dosyć późno. Rozejrzała się dokładnie dookoła i przestraszyła się. Była zupełnie naga a do tego nie była u siebie w pokoju. Próbowała sobie coś przypomnieć z wczorajszego wieczoru, ale silny ból głowy, spowodowany wypitą dużą ilością alkoholu jej to umożliwiał.
Ubrała męską koszulę, która leżała na podłodze. To była jedyna rzecz z ubrań jaką tam znalazła. Zeszła szybko po krętych schodach. Przeszła salon z coraz większą obawą i z pytaniem „ Kogo tam zastanę ?  ”. Była pewna, że ktoś tam jest bo słyszała jakieś szmery. Weszła i zamarła. 
- O Klaudia, kochanie. - powiedział dobrze jej znany głos. Stała tam jak wryta. Przespałam się z Reus 'em ? - pomyślała.
- Cześć.. - przywitała się w końcu. - Wiesz.. Ja się chyba ubiorę i już będę szła.. - powiedziała i odwróciła się szybko, jednak Marco był od niej szybszy i chwycił ją za łokieć mocno przyciągając do siebie.
- Gdzie ty chcesz iść ? - zapytał namiętnym głosem dzięki czemu Klaudia  nie chciała, żeby ją wypuszczał z objęć. Miała do niego słabość zawsze gdy stał blisko. Teraz czuła jego cudowne i drogie perfumy.
- Do domu. -  odpowiedziała niepewnie.
- Zdajesz sobie sprawę z tego, że nie puszę cię teraz nigdzie ? - musnął delikatnie jej usta. 
- Marco, my nie możemy.. 
- Przecież nic złego nie robimy.. Wiem, że czujesz to samo co ja. - patrzył jej głęboko w oczy. Nie mogła wydusić z siebie ani jednego słowa, a przecież musiała zaprzeczyć. Ale czy naprawdę musiała ? Przecież dobrze wie, że kocha go najmocniej na świecie. - Nie powiesz mi, że ta noc nic dla ciebie nie znaczyła. Klaudia przestań w końcu być niedostępna !. - ponownie musnął jej usta. Stali tak wpatrując się w siebie. Coraz bardziej pragnąc. 
- To był tylko seks. Nic do ciebie nie czuję. - odpowiedziała mu w końcu. Na koniec musnęła jego usta tak jak on przed chwilą i wyszła. Nie patrzyła na to, że jest w samej koszuli Reus 'a. Po co mu to powiedziałam ? - pomyślała. Właśnie, po co ? Nie mówiła mu prawdy, ale po raz kolejny zaprzeczyła, że go nie kocha. Miała nawet myśl żeby tam wrócić, ale nie pozwalała jej na to duma.
    Jak najszybciej doszła do domu Lewandowskiego, czyli także jej tymczasowego. Weszła niepewnie, nie wiedziała jak zareagują na to, że nie wróciła na noc. Była dorosła, ale można było zauważyć, że jej przyjaciele bardzo się o nią martwili. Poczuła na sobie wzrok Anny, która po chwili podbiegła do niej i przytuliła ją. Klaudia dając upust swoim emocją zaczęła płakać. 
- Cichutko mała. Co się stało ? - zapytała Ania, nadal trwając w uścisku, głaszcząc ją po włosach.
- Chcę stąd wyjechać. Jak najdalej. - powiedziała pewnie. - Mam już tego wszystkiego dość. - ponownie wybuchła płaczem.
- O czym ty mówisz młoda ? - zapytała zdziwiona. - Nie pozwolę ci nigdzie wyjechać. 
- Ania, ja byłam.. - urwała. Nie wiedziała jak to powiedzieć. 
- U Marco.. - odpowiedziała za nią. 
- Skąd wiesz ? - zapytała.
- Jego koszulka, po za tym Robert dzwonił do niego bo martwiliśmy się o ciebie. - uśmiechnęła się. - Jesteście razem ? - zapytała w końcu. Była bardzo podekscytowana, bo od dawna można było zauważyć, że ciągnie ich do siebie.
- No właśnie nie jesteśmy. - wybuchła głośny płaczem.
- Ale jak nie ? Przecież jesteś w jego koszuli.. Byłaś na noc. - Stachurska nie rozumiała nic z tego co mówi jej młodsza przyjaciółka.
- Powiedziałam mu, że go nie kocham. - powiedziała spuszczając głowę.
- Znowu ? - zapytała zrezygnowana . - Trudno wszystko się ułoży. To nie jest powód aby stąd wyjeżdżać.
- Może masz rację, ale jak ja na niego spojrzę ?.
- Nie przejmuj się tym, wszystko będzie dobrze.

*

              Od kilku dni Klaudię męczyły straszne mdłości. Przyszła żona Roberta bardzo się tym niepokoiła, więc namówiła dziewczynę na wizytę u lekarza. 
- Ania to pewnie zatrucie, źle się odżywiałam przez ostatnie kilka dni. - stwierdziła  siedząc już w poczekalni.
- Nie próbuj się wymigać. Może to jakiś wirus. 
- Pani Klaudia Kubica - powiedział lekarz. 
              Dziewczyna weszła do gabinetu doktora Szulca. Lekarka bardzo dokładnie ją wypytywała i po jakiś czterdziestu minutach Klaudia mogła opuścić gabinet. 
- Co jest mała ? - zapytała Anna gdy tylko wyszła.
- Ja... to nie możliwe.. - przytuliła się do karateczki i zaczęła płakać.
- To coś poważnego ?- zaniepokoiła się.
- Jestem w ciąży. - powiedziała i wybuchła jeszcze większym płaczem.
- Ale to wspaniała wiadomość ! - krzyknęła uradowana.
- Mi akurat nie jest do śmiechu. - odpowiedziała urażona. 
- Musisz powiedzieć Marco..
- Wykluczone !  On nie może się o tym dowiedzieć !
- Klaudia on musi wiedzieć ! To też jego dziecko !.
- Powiem mu, ale nie teraz. 
- A kiedy ? - zapytała zdziwiona. Nie rozumiała przyjaciółki  według niej Marco powinien o wszystkim wiedzieć.
- Powiem nie martw się.
- Zawiozę cię teraz do niego ! - powiedziała uradowana. 
- Nie, Ania nie ! - krzyczała, ale karateczka nie miała zamiaru jej słuchać. 


_________________________________________________
Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Mi tak trochę tylko. 
Myślę także o tym aby nie kończyć już tego bloga.. :/ 
Planuje jeszcze kilka rozdziałów. ;/ 
A teraz z innej beczki ! :D
Nasi cudowni Borussen przywieźli do Dortmundu trzy punkty ! :D 
W pierwszej połowie grali cudownie ! ;D Pod koniec drugiej połowy trochę odpuścili dlatego stracili te dwie bramki, ale całe szczęście, że wygrali ! ;D 
A to strzelec pierwszej bramki ! <3 :D

Pozdrawiam gorąco !! <3 ;* 

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

XII

„ Życie to nie znaczy iść przez róże, 
Sięgać po laury, zbierać oklaski.
Żyć to znaczy przetrwać wszystkie burze 
I dążyć tam, gdzie świecą ideałów blaski. ”

 *

                         - Nie chce mi się żyć ! - krzyknął i wybiegł z pomieszczenia, a potem z budynku. 
Zaniepokojony trener Borussii, nie wiedział co ma zrozumieć przez to zdanie. Czy Marco chce się zabić ? Tak to wyglądało. Klopp nie chciał do tego dopuścić więc szybko pobiegł na murawę gdzie ćwiczyła reszta drużyny.
- Chłopcy, przepraszam was, ale dzisiaj trening jest odwołany. Muszę coś załatwić. - powiedział i jak najszybciej opuścił ośrodek treningowy Borussii Dortmund. Zobaczył, że nie ma już samochodu Marco. Wsiadł do swojego i ruszył w stronę domu swojego podopiecznego. Wszystkich z drużyny traktował jak rodzinę, a piłkarzy jak własnych synów, więc dlatego tak zareagował na słowa blondyna. W drodze zadzwonił jeszcze do Klaudii.
- Słucham ?.
- Klaudia ? - zapytał, bo nie był pewny.
- Tak, przepraszam trenerze, że wyszłam, nie... - nie dał jej dokończyć,b o był pewny, że będzie się tłumaczyć, a nie ma na to czasu.
- Nic się nie stało, ale przyjedź jak najszybciej do Marco. Boje się, że sobie coś zrobi.
- Dobrze, będę jak najszybciej. - powiedziała i rozłączyła się.
Klopp właśnie dojechał po dom chłopaka. Zobaczył na podjeździe jego samochód więc nie musiał się martwić gdzie jest. Bez pukania wszedł do domu, zdziwił się na widok pijanego Marco. Nie mógł przyjechać później niż pięć minut od niego, więc nie powinien być aż tak podchmielony. 
- Marco, do cholery jasnej ! Co ty wyprawiasz ? - zapytał, a raczej wykrzyczał wściekły na niego.
- Niech trener da mi spokój. - warknął i przechylił kolejny kieliszek wypełniony wódką. 
- Zostaw to ! - wyrwał mu z ręki kieliszek i wylał resztę wódki do zlewu.
- O co panu chodzi ?! - krzyknął.
- Nie widzisz, że chce ci pomóc ?
- Mam w dupie waszą pomoc ! - odpowiedział wściekły i usiadł na kanapie chowając twarz w dłoniach.
- Marco ? Trenerze ? - zapytał dobrze znany blondynowi głos. Szybko spojrzał na ukochaną mu osobę. 
- To ja was zostawię - powiedział najstarszy i najdojrzalszy. - Zadzwoń potem i powiedz co z nim. - szepnął na ucho Klaudii. Ona w odpowiedzi kiwnęła głową na znak, że zadzwoni.
- Marco odstaw to - powiedział gdy zobaczyła, że bierze butelkę wódki z barku.
- Po co przyszłaś ? - zapytał i nalał sobie do kieliszka. Wypił patrząc się na dziewczynę. 
- Nalej mi też - powiedziała i spojrzała na zaskoczoną minę Niemca. - Nie słyszałeś ? Mi też nalej. On bez żadnych zbędnych pytań nalał jej do kieliszka. Spojrzała nie pewnie na niego i zabrała butelkę. Wypiła kilka łyków patrząc na blondyna. Po chwili jej buzia zamieniła się w grymas. On na widok tego uśmiechnął się pod nosem i  podał jej szklankę z wodą do popitki. 

Pili tak przez kolejne dwie godziny. Humor od razu im się poprawił. Klaudia obiecała trenerowi, że zadzwoni więc po dwóch kieliszkach i okłamała go , że blondyn już śpi. 









______________________________________________
Wybaczcie, że taki krótki i bezsensu, ale obiecuje, że kolejny będzie o wiele lepszy ! :/
Wybaczcie bo znowu zawiodłam. :(









poniedziałek, 11 sierpnia 2014

XI

„ Człowiek może i uczy się na błędach, ale jeśli kocha, 
to wciąż popełnia jeden i ten sam błąd: ufa, choć tyle razy się zawiódł.. ”

*

    - Teraz będziemy udawać, że się nie znamy ? - zapytał  a jej serce stanęło do gardła.
- Tak będzie najlepiej. - z trudem wypowiedziała te kilka słów.
- Dla kogo ?! - krzyknął. Nie spodziewała się po nim tego. Myślała, że po tym wszystkim co przeszli na początku ich znajomości już więcej na nią nie nawrzeszczy, jednak myliła się. Pomyliła się co do niego. - No odpowiedz !.
- Przecież i tak masz dziewczynę, więc o czym my rozmawiamy ?
- Klaudia.. - pogładził ją po policzku. - Kocham cię, dlaczego ty to wszytko utrudniasz ? Wiem , że ty też mnie kochasz. - nie wahając się długo pocałował ją. Tak delikatnie i czule. W ten pocałunek włożył wszystkie swoje uczucia. Wiedział, że to jest jego jedna i być może ostatnia szansa.
A ona ? Ona nie myśląc trzeźwo oddała pocałunek. Chciała znowu poczuć te bliskość z nim. Z tym, którego kocha. Nie może go tak dłużej okłamywać. Rani wtedy jego i siebie. Ta miłość jest dziwna. Oni nie widząc świata po za sobą najwięcej się ranią, ale to oczywiste. Bo jak mawiają „ Bo osoby, które najwięcej ranimy są dla nas najważniejsze. ”.
- Marco.. - do pomieszczenia weszła Lucy, szybko odskoczyli od siebie. - Myślałam, że jesteś inny ! A ty ?! Myślałam, że się przyjaźnimy, że mogę na ciebie liczyć, że jako jedyna nie masz złego zdania na mój temat. Myliłam się co do was ! Nienawidzę was ! - wykrzyczała i jak najszybciej wybiegła z kantorka.
- Lucy.. - Klaudia próbowała za nią pobiec jednak Marco chwycił jej łokieć i nie dał jej uciec.
- Zostaw ją. Przejdzie jej, a ja chce od ciebie usłyszeć prawdę. - powiedział i przytulił ją do siebie, sam nie wiedział dlaczego, ale to było silniejsze od niego.
- Jaką prawdę ? Marco, zraniliśmy ją !- odepchnęła go od siebie i ze łzami w oczach spojrzała na jego zdziwioną twarz. - Chcesz usłyszeć, że co ? że cie kocham ? Tak kocham cię najbardziej na świecie i umieram  z zazdrości, gdy podrywasz inne dziewczyny, albo co najgorsza wiążesz się  z nimi. Nie mogę wytrzymać gdy wieczory spędzam sama myśląc: czy jesteś sam ? , Czy myślisz o mnie. Nie mogę !.To chciałeś usłyszeć ? Gratuluje, poznałeś prawdę !.- powiedziała co leżało jej na sercu i wybiegła. Nie mogła uwierzyć, że Marco nie ruszyło to , że Lucy ich widziała. Nie chciała jej zranić, wiedziała , że jest wrażliwą i kruchą osobą. Sama taka jest, więc wie jak to jest. W tym samym czasie trener pszczółek postanowił sprawdzić co z napojami i koszulkami dla jego podopiecznych.
- Marco ? Stało się coś ? - zapytał z troską w głosie.
- Nie chce mi się żyć ! - krzyknął i wybiegł z pomieszczenia, a potem z budynku.

_____________________________________________________
Witam ! <3 Mam nadzieję, że podoba wam się rozdział. Mi osobiście nie :( Ale mam nadzieję, że będą mi wychodzić bo będę musiała zakończyć..
Byłyście na meczu w Wrocławiu ? :)) Ja niestety nie :( Byłam w podróży ! Ale wszystko relacjonowała mi kuzynka :P Nawet nie wiecie jak się ucieszyłam gdy napisała mi, że Kuba wchodzi ! <3 ( Pomijając to, że nie wiedziała kto to jest.. xd ) Moja kuzynka mniej interesuje się piłką nożną, ale czasem lubi oglądać xd Wiecie, że ona nie wiedziała, że Messi jest w Barcy , a Ronaldo w Realu xd Ale mniejsza z tym xd.. A wiecie, że nowym kapitanem Borussii jest Mats Hummels ? :D Cieszę się bardzo, bo  zasłużył.. A zastępcami będą Roman i Marco <3 :D
Awwwwwwwww....<3 *-*


A to zdjęcia robione drużynie xd ! <3

P.S. Zapraszam na mojego drugiego bloga : dlugi-sen-diany.blogspot.com  ( wkrótce nowy rozdział :))) )